Rok sprawdzianów…
Felieton 2: „Egzamin z pamięci. Dlaczego tak szybko zapominamy, kto podpalił dom?”.
Bez pamięci nie ma odpowiedzialności. Jest tylko recykling władzy.
Największym sojusznikiem politycznego bezprawia nie jest strach. Jest nim nasza krótka pamięć. Nie ta wynikająca z amnezji, ale ta wygodna, selektywna. Ta, która pozwala udawać, że dom podpalił się sam, bo „iskrzyło w instalacji”, a nie dlatego, że ktoś biegał wokół niego z kanistrem benzyny.
Dom nie płonie „przy okazji”
Upadek standardów to nie była katastrofa naturalna. Nie był to ani huragan dziejów, ani pechowy splot okoliczności. 2025 rok pokazał nam, jak bardzo chcielibyśmy wierzyć w „obiektywne trudności”, byle tylko nie patrzeć w oczy konkretnym ludziom.
Pamięć jest dziś najbardziej deficytowym towarem, bo domaga się nazwisk. Domaga się przypomnienia konkretnych podpisów, konkretnych podniesionych rąk i konkretnego milczenia tych, którzy wtedy, gdy trzeba było krzyczeć, akurat mieli chrypkę.
Recykling twarzy
Strategia zapominania ma zawsze trzy etapy.
Najpierw słyszymy: „Wszyscy popełniali błędy” (symetryzm jako tarcza).
Potem: „To było dawno, czas na zgodę” (amnezja jako patriotyczny obowiązek).
Na końcu: „Trzeba patrzeć w przyszłość” (reset, który pozwala sprawcom wrócić w roli ekspertów od naprawy).
Widzimy to na każdym kroku – ludzie, którzy jeszcze niedawno wyrywali bezpieczniki z systemu, dziś pouczają nas o stabilności instalacji. To klasyczna sekwencja politycznego recyklingu. Bez nazwania sprawców nie ma żadnej naprawy. Jest tylko zmiana kostiumów.
Pamięć to nie zemsta, to higiena
Często słyszymy, że „rozliczenia to igrzyska”. To kłamstwo wymyślone przez tych, którzy boją się faktów. Pamięć nie służy rozliczeniom emocjonalnym. Służy zapobieganiu recydywie.
Państwo prawa nie polega na karaniu dla satysfakcji tłumu. Polega na prostej zasadzie: odpowiedzialność ma swoją cenę. Jeśli tę cenę anulujemy w imię „świętego spokoju”, wysyłamy w przyszłość zaproszenie do kolejnego podpalenia.
Najwygodniejsze kłamstwo
Najbardziej komfortowa narracja grudnia 2025 roku brzmi: „to już za nami”. Bo wtedy nie trzeba niczego tłumaczyć. Nie trzeba się wstydzić. Nie trzeba ponosić kosztów.
Ale jeśli zapomnimy, kto przyniósł ogień, następnym razem znów będziemy stać nad zgliszczami, udając, że to tylko nieszczęśliwy wypadek przy pracy.
Pamięć jest naszym jedynym ubezpieczeniem. W 2025 roku wielu z nas oblało ten egzamin, wybierając spokój zamiast prawdy. A historia nie wybacza tym, którzy mylą przebaczenie z naiwnością.




"Pamięć jest po to, żeby wiedzieć, co było złe i nie pozwolić temu wrócić" - H. Krall przypomina, że pamięć jest niezbędna, aby wyeliminować zło. Amnezja nie sprawi, świat będzie lepszy.
Pamięć w polityce jest szczególna, taka pamięć to nie tylko historia. Taka pamięć to nasze winy i zasługi. To budowanie bądź demolowanie. I nie tylko fizyczne, ale to sfera najwartościowsza, najważniejsza, sfera wartości i prawości.
Tutaj pamięć winna karbować - nagradzać i karać. My winniśmy być strażnikami takiej pamięci, domagać się od decydentów odpowiedzialności - za konkretne czyny odpowiadają konkretne osoby.